"ZAWSZE": Czy powinniśmy odpowiadać na to pytanie?
W roku 1959 irlandzki ambasador Narodów Zjednoczonych Frank Aiken ujął to najlepiej w trakcie swojego przemówienia, będącego częścią debaty nad kwestią Tybetu: „…rozglądam się wokół tego Zgromadzenia; zastanawiam się ile ław byłoby pustych, jeśliby zawsze uznawano, iż jeśli niewielki naród, niewielka grupa ludzi upada pod naciskiem sił większych, nikt nie mógłby kiedykolwiek wznieść głosu znaczącego w ich sprawie. Jeśli naród ten stał się narodem podbitym, to oznacza, że ma „zawsze” pozostać narodem podbitym? Kilka lat temu Tybet został zajęty przez Chińską Republikę Ludową. Przez tysiące lat pozostawał wolny, sprawując władzę nad swoim terytorium tak, jak każde inne państwo zasiadające w tym zgromadzeniu. Również Tybet był zdolny do swobodnego kierowania swoimi sprawami tysiąckrotnie lepiej niż niektóre państwa obecne tutaj.”
TYBET W PRZESZŁOŚCI BYŁ SPOŁECZEŃSTWEM WSTECZNYM I FEUDALNYM. DALAJLAMA POPIERAŁ NIEWOLNICTWO
Pekin wraz z sympatyzującymi zachodnimi uczonymi takimi jak Michael Parenti, Tom Grunfeld i Anna Louise Strong, zapewniają, iż Tybet sprzed „wyzwolenia” był średniowiecznym, ciemiężycielskim społeczeństwem składającym się z „właścicieli ziemskich, chłopów pańszczyźnianych i niewolników”. Tashi Rabgay, uczony tybetański z Harwardu, zastrzega, iż te trzy domniemane klasy społeczne są rewizjonistyczną i samowolną klasyfikacją, która nie ma zasadzenia w rzeczywistości. Istotnie, w dawnym Tybecie byli rolnicy obowiązani umową z władzami. Byli również kupcy, nomadowie, handlarze, rolnicy niezwiązani umowami, myśliwi, bandyci, mnisi, mniszki, muzycy, arystokracji, artyści. Społeczeństwo to było ogromną, różnorodną mozaiką, taką, jaką społeczeństwo powinno być. Próba redukcji tej złożoności do trzech warstw społecznych, w dodatku tak niereprezentatywnych, jak te wymienione powyżej, jest angażowaniem się w najgorszy rodzaj działań rewizjonistycznych.
Żadne państwo nie jest tworem doskonałym. Wielu Tybetańczyków, włącznie z Dalajlamą przyznaje, iż dawny Tybet miał swoje wady i niedociągnięcia, abstrahując od kwestii czasów obecnych – czy rzeczy mają się lepiej pod chińską okupacją? Traktowanie każdego rzeczywistego czy wyimaginowanego niedociągnięcia, które mogło mieć miejsce w tym państwie na przestrzeni jego 600-letniej historii i uznawanie tego jako pewnik z trudem można nazwać historią z uzasadnieniem. Historia każdego narodu widziana przez tak zamazany, niejasny pryzmat, okazałaby się uszczuplona.
Wiele razy tak, jak miało to miejsce w przypadku zniesienia kary śmierci, Tybet wyprzedził swoje czasy. Młody XIV Dalajlama rozpoczął wprowadzanie reform dotyczących praw ziemskich oraz wielu innych, jednakże zajęcie Tybetu przez Chińczyków uniemożliwiło ich kontynuację. Pouczającym jest fakt, iż dzisiejszy emigracyjny rząd tybetański jest rządem demokratycznym, podczas gdy Chiny i Tybet rządzone są przez komunistyczną dyktaturę.
Istotnym podtekstem potępiającym „feudalną” przeszłość Tybetu jest argument stosowany przez kolonizatorów powołujących się zazwyczaj na wstecznictwo; argument ten ma usprawiedliwiać najazd i okupację danego terytorium. Jest to typowa polityka kolonialna, według której dana nacja winna być pozbawiana człowieczeństwa, swojego przedstawicielstwa, winna być też przesiedlana. Wszystko to po to, aby dowieść konieczności ważności okupacji, która przynosi konieczne „ucywilizowanie”.
Chiny nie mają prawa okupować „zacofanego” Tybetu – Brytyjczycy również musieli odejść z Indii i Hong Kongu, usuwając „jarzmo białego człowieka” z tych terenów.
„CHINY OSWOBODZIŁY TYBET W SPOSÓB POKOJOWY. TYBETAŃCZYCY SĄ OBECNIE ZADOWOLENI Z RZĄDÓW CHIŃSKICH
Pekin utrzymuje, iż to sami Tybetańczycy, w szczególności chłopstwo, przyjęli „pokojowe oswobodzenie” Tybetu i że to oni sami przyczynili się do obalenia właścicieli ziemskich.
Prawda jest jednak taka, iż to Ludowa Armia Chińska zdziesiątkowała pięciotysięczną armię tybetańską w październiku 1950 roku w Khamdo, we wschodnim Tybecie. Z pewnością mogło tak być, że niektórzy Tybetańczycy początkowo pozytywnie przyjmowali Chińczyków (komuniści deklarowali, że przybywają, by pomóc w „rozwoju” Tybetu), powitania te jednak nie należały do częstych. Historie Tybetu autorstwa Tybetańczyka Tseringa Shaky'i pt.: „Smok z Krainy Śniegu” oraz W.D. Shakabpy pt.: „Tybet. Historia polityki” ukazują, jak było naprawdę.
Śmiała tajna petycja (siedemdziesięciu znaków) wystosowana przez ostatniego Panczenlamę do Przewodniczącego Mao podsumowuje negatywne efekty „wyzwolenia”, które obecnie istnieją we wszystkich dziedzinach życia Tybetańczyków.
To właśnie tybetańscy chłopi utworzyli zalążek powszechnego ruchu oporu do walki z okupacją chińską. W roku 1959 we wschodnim Tybecie powstał z kolei partyzancki ruch oporu Chushi Gangdruk („Cztery rzeki, Sześć krain”), który z czasem zaczął obejmować cały kraj. Swoją symboliczną kulminację opór ten osiągnął 10 marca 1959 roku, kiedy tysiące Tybetańczyków otoczyło letni pałac Dalajlamy Norbulinkę, aby chronić go, używając samych siebie jako żywych tarcz, przed próbą porwania przez Chińczyków, o którym było coraz głośniej. Akt ten bynajmniej nie dowodzi, iż Tybetańczycy pragnęli uwolnienia się od „reżimu” swojego rządu.
W roku 1970 nalegania Dalajlamy położyły kres oficjalnym działaniom zbrojnego ruchu oporu, nieoficjalny ruch jednak pozostał i przybrał wiele form takich jak demonstracje niepodległościowe, dystrybucja ulotek, powszechne odmawianie współpracy z okupantem, bojkot ekonomiczny. Również zaczęto uciekać z Tybetu, dokonując samowysiedlenia z własnej ojczyzny, przemierzając niebezpieczne pasma Himalajów życiem narażeniem własnego życia.