Spis treści

Atak na tybetańską kulturę to tylko część strategii Chin, mającej na celu walkę z oporem Tybetańczyków. W poniższym eseju Bhuchung D.Sonam ukazuje w jaki sposób Chiny używają muzyki, aby przekonać świat, że udało im się podbić serca i umysły Tybetańczyków.

ZAKAZANE SŁOWA, PIEŚNI BUNTU - BHUNCHUNG D. SONAM

We wrześniu 2008 r. Tashi Dhondup – utalentowany 30-letni piosenkarz z Amdo w północno-wschodnim Tybecie – został zatrzymany, pod groźbą użycia broni, przez chińskie władze, podczas gdy jego żona z płaczem i na kolanach błagała funkcjonariusza o litość, próbując uratować męża. Dhondup został oskarżony o komponowanie „wywrotowych piosenek” o „treściach kontrrewolucyjnych” do albumu „Torture without Trace” (Tortury bez Śladu). Był za to przetrzymywany i bity przez ponad tydzień przez funkcjonariuszy w Xining. W jednej ze swoich piosenek “Unable to meet” (Niepotrafiący się spotkać) Dhondup śpiewa:

Kiedy o tym myślę, jestem nieszczęśliwy
Nie mogę powiewać Flagą Śnieżnego Lwa
Chociaż tego chcę, nie mam wolności
Kiedy o tym myślę, jestem nieszczęśliwy

Od kiedy Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza wkroczyła do Tybetu w latach 1949-1950, Komunistyczna Partia Chin stosuje propagandę usprawiedliwiającą okupację Tybetu i mającą na celu wpajanie masom rzekomych zalet własnej wersji socjalizmu. Jednym z jej narzędzi jest muzyka, która pokonuje bariery językowe i od razu przekazuje odbiorcom wystosowane dla nich przesłanie. Opierając się na sugestii Lenina, który uważał, że literatura i sztuka to „śruba w tej całej maszynie”, chińskie władze używają muzyki jako kluczowego narzędzia państwowej propagandy.

W latach 50. i 60. na scenach występowali tańczący i śpiewający propagandziści, którzy poprzez słowa utworów mieli przekonać publiczność do rzekomych korzyści płynących z działań Komunistycznej Partii Chin. „Muzyka nie jest już celem samym w sobie, ale ważną bronią w walce”, powiedział kiedyś Mao, zachęcając „kulturalną armię” muzyków i innych artystów, aby „z pasją i przekonaniem” stanęli na czele rewolucji, organizując występy na szeroką skalę.

Zespoły taneczne – złożone głównie z młodych Tybetańczyków trenowanych przez chińskich nauczycieli do śpiewania w piskliwym chińskim operowym stylu – służyły do rozsiewania ideologicznej i politycznej propagandy. Zespoły te podróżowały do najbardziej odległych regionów Tybetu, aby przebrani w kostiumy-hybrydy wykonawcy mogli prezentować „rozwinięte” i przesiąknięte chińskością wersje tradycyjnej muzyki.

Rewolucyjne piosenki były wpajane dorosłym podczas niekończących się politycznych kampanii prowadzonych przez ChRL i przekazywane dzieciom w szkołach, w ramach nauczania ideologicznego, a także jako narzędzie nauczania języka chińskiego – ponieważ piosenki te były pisane w tym języku, a dopiero potem tłumaczone na tybetański. Lobsang Dekyi, który dorastał w Shigatse w centralnym Tybecie w latach 50. i 60., poinformował Tibet Information Network, że „piosenki te, ich muzyka, polityczne przesłanie i wszystko, były własnym tworem Partii Komunistycznej  - jednak kiedy je śpiewali, w czasie inauguracji roku szkolnego lub innych ceremonii, mówiono, że jest to tradycyjny tybetański folklor”.

W czasie Rewolucji Kulturalnej (1966-76), tradycyjna sztuka sceniczna została zakazana. Osoby, które ośmieliły się śpiewać tybetańskie piosenki musiały wyznać swe winy przed rozwścieczonym tłumem i były publicznie upokarzane, jako praktykujący „burżuazyjne zwyczaje”. Nawet związane z chińską propagandą zespoły taneczne mogły śpiewać jedynie komunistyczne piosenki, zaaprobowane przez Pekin.

Tybetańska muzyka i sztuki sceniczne nigdy nie podniosły się po latach wyrządzonych im szkód, pogłębionych dodatkowo przez dziesięciolecie politycznego i kulturalnego okaleczania w postaci Rewolucji Kulturalnej. Nawet liberalna polityka Hu Yaobanga po jego historycznej wizycie w Tybecie w maju 1980 r. nie bardzo pomogła w leczeniu ran.

W swojej pracy zatytułowanej “Wpływ ideologii na sztukę tybetańską” Per Kvaerne – profesor historii religii na Uniwersytecie w Oslo – pisze o oficjalnym festiwalu tradycyjnej kultury w Amdo w późnych latach 80. Przez dwie noce w lokalnym Pałacu Kultury prezentowano program artystyczny, na który składały się tradycyjne występy tybetańskie, chiński pop, disco i break-dance. W zamierzeniu miało to ukazać różnorodność i równouprawnienie dwóch narodowości, kultur, a festiwal miał wyrażać radość z życia pod przywództwem Partii. Jednak, według Kvaerne’a przekazano też „coś bardziej subtelnego, wiadomość, której esencję wyrażały stroje tancerzy, które były tak pstrokate i nierealistyczne, jak to tylko możliwe...oficjalna kultura tradycyjna we współczesnych Chinach to rozrywka, cyrk, show - nic więcej. Poza tym, wygląd tancerzy – ich ciężkie makijaże i pozbawione wyrazu rysy twarzy, odpowiadają chińskiemu, a nie tybetańskiemu ideałowi estetycznemu. To, co można było tam zobaczyć to nie tradycyjna kultura tybetańska, ale współczesna chińska, groteskowo przebrana za tybetańską”.

Kvaerne dodaje, że “patrząc na rzędy młodych tybetańskich kobiet i mężczyzn przebranych w imitacje tybetańskich strojów - czupa, ustawionych przed lokalnymi przedstawicielami aparatu partyjnego, można doznać szoku nie tylko z powodu niepasujących do tradycyjnego tybetańskiego stroju różowych chińskich słomkowych kapeluszy, ale też w głębszym sensie, zdając sobie sprawę z tego, że jesteśmy świadkami wezwania do ślepego politycznego posłuszeństwa, zbiorowej egzystencji i kulturowej jednorodności.”

W dzisiejszym zglobalizowanym świecie, tybetańska muzyka wciąż jest narzędziem Pekinu, służącym do rozpowszechniania politycznego przekazu. Osoby nie postępujące zgodnie z obowiązującymi zasadami, nie mają prawa występować, są prześladowane, aresztowane i więzione.

Pekin ma swoją listę „akceptowalnych” tybetańskich piosenkarzy, których utwory uważane są za przykładne. Jednak jak zauważa Tsering Shakya w swojej pracy „Walka o Tybet”, lista nigdy się nie zmieniła. „Oficjalną diwą tybetańskiej piosenki jest Tsetan Dolma, która pozostaje oficjalnie najbardziej uwielbianą tybetańską artystką od lat 50. Gusta muzyczne może i się zmieniły, ale Tsetan Dolma jest wciąż traktowana jako artystka numer jeden i regularnie występuje w czasie każdego wydarzenia o charakterze politycznym, chociaż wiele osób gardzi jej muzyką.